The Joneses
Połowiczny wzwód....
W ramach mojego generalnego zainteresowania Wszechświatem postanowilem zobaczyć jak Hollywoodzkie gwiazdy radzą sobie w pracy, i sięgnąłem po debiut reżyserski "The Joneses", z Demi Moore i Davidem Duchovny.
Rodzina Jones'ów wprowadza się do sąsiedztwa. Działając sekretnie na zlecenie firm marketingowych promują oni styl życia w dostatku, napędzając jednocześnie sprzedaż dedykowanych produktów. Otępiali z wrażenia sąsiedzi próbuja dorównać im kroku.
Demi Moore próbuje ukryć swoje zmarchy z cywila. David Duchovny ze swoim wytrawnym humorem i modno-trzeźwym stylem życia jak zwykle stara się wyrożnic ponad pospolitość otoczenia. Jednakże jakoś udało im się przyciągnąć moją odpływającą uwagę - może z ciekawości? Niewątpliwie ciagną oni ten film do przodu; niczym Tomek Czereśniak ciągnąl kiedyś homonto z plugiem w innym obrazie. Pozostali zaś, i mniej znani aktorzy, grają swoje role jak gdyby byli na bezwlóknikowej diecie.
Jest to 'dzieło' w tranzycie - pomiędzy dramatem i obyczajową komedią. Być może jest to film o tranzycie? Przemianie młodego w stare? Śmiesznego w nie całkiem? Czy jest to film o życiu? Mimo mdławo-słodkawego i spodziewango zakończenia - mam nadzieję że nie.
"The Joneses" - niczym polowiczny wzwód - jest filmem o dużym potencjale ale bez oczekiwanego spełnienia.
Hotel Detective
aż muszę chyba obejrzeć - nigdy nie myślałam o Demi Moore jako o aktorce, która byłaby w stanie pociągnąć film:)
za mlodu Demi miala duzo pary..
ale czy dobrze grała? Chyba nie, chociaż może jestem wredna, według mnie ładnym aktorkom/ przystojnym aktorom trudniej jest uwiarygodnić postać.